wtorek, 25 listopada 2014

Przekleństwo życia

Byłem sfrustrowany tym co dopiero miało miejsce. Jezu jak ten Kurt to zrobił, wiedział praktycznie wszystko o moim Aniele. To wydaje mi się, aż nazbyt przeraźliwe i daje mi powód, abym bardziej skupił się na Sakurze i jeszcze więcej starał się zauważyć, oraz przewidywać niebezpieczeństwa. Zastanawiał mnie ten Kurt skąd on mógł wiedzieć tyle o mojej dziewczynie, praktycznie wszystko, to czego nie można było dowiedzieć się od innych, nawet szkoły jakie obrała sobie za przyszłościowe nie były dla niego tajemnicą. Czy on może mieć coś wspólnego z tym przeklętym lustrem. Pojawił się tak dalej, jest blisko Sakury i cały czas się w nią wgapiał. Do tego jeszcze zapisał jej swój numer telefonu. Moja dziewczyna nie zadzwoni do niego jestem pewien, jest zbyt nieśmiała. Po tym jak wróciliśmy do domu postanowiłem odwiedzić Jozue i wypytać go jeszcze o parę spraw. Muszę wiedzieć więcej jak chcę ją ochronić, a muszę to zrobić, nie mogę jej stracić. Upewniając się parokrotnie, że wokół domu różowo-włosej nie kręci się nikt podejrzany i że w domu równie jak w około jest bezpiecznie zerkając ostatni raz w stronę mojego Anioła. Leżała na łóżku z lekko podkulonymi nogami. Włosy rozsypały jej się na poduszce, a jej wzrok śledził tekst książki, którą trzymała w dłoni. Miałem nadzieje, że podczas tych paru minut jej się nic nie stanie, nie chciałem zostawiać jej samej, ale musiałem. Tu chodziło o jej bezpieczeństwo. Wychodząc przez otwarte okno ostatni raz zerknąłem na Sakurę i moje skrzydła poderwały się do lotu. Szybowałem jak najszybciej mogłem. Fakt, że zostawiłem moją podopieczną samą w domu jeszcze bardziej mnie popędzał. Będąc już u schyłku wrót zwolniłem delikatnie. Z daleka widział już Jozue który czekał na niego. Zaleta Archaniołów- wiedzieli wszystko o wszystkich.
-Witaj Jozue. Mam do ciebie parę pytań.- Zanim dokończyłem wypowiedz, za nim zdążyłem zadań jakiekolwiek pytanie  on szybko wyprzedził moje wszelkie myśli.
-Jak wiesz jest parę rodzaju aniołów. – Księga Hilipsa- zakazana księga, opisuje naturę aniołów. Przedstawia trzy grupy. - Wskazała na Caravaggia. - Pierwsza to malakhim - Posłańcy. Przewodzi im Gabriel i są najbardziej znaną formą bytu nieziemskiego, ale istnieją jeszcze dwie inne grupy. Każda ma swą rolę w doświadczaniu ludzkości. – Itachi spojrzał na grupę aniołów która przebywała niedaleko nich. Jozue widząc ich również lekko ściszył głos.
- Czy kiedykolwiek słyszałeś o islamskim szatanie? O Iblisie?- Itachi przeżył szok. Przecież to nie realne, są aniołami Boga nie mogą wierzyć w nic innego jak w jak w ich stwórcę. Przez cały czas aniołowie wpajali mu o chrześcijaństwie, a teraz Jozue pyta go o jakąś muzułmańską przeszłość? Słyszał od matki setki opowiadań, choć niewiele zapamiętał za czasów swojego życia.. Tylko kilka głęboko zapadło  w jego serce.
- Kiedy Bóg stworzył Adama, poprosił, aby wszystkie anioły pokłoniły się przed pierwszym śmiertelnikiem. Szatan, koraniczny Iblis, odmówił. Powiedział, że może pokłonić się tylko Bogu.
– Bardzo dobrze.- pochwalił go Jozue za swoje wspominki które przekazała mu jego matka- Szatan okazał Bogu jednocześnie nieposłuszeństwo i lojalność. Dostał rolę kuszenia śmiertelników, testowania ich. Szatan odszedł, zabierając ze sobą te anioły, które, podobnie jak on, sądziły, że ludzkości nie należy się specjalny status - pierwszych pomiędzy stworzeniami Boga. Te anioły stały się diabłami.
-trzecią grupą są upadli aniołowie. Podczas selekcji w niebie anioły mogły się wypowiedzieć po stronie Boga lub Szatana który to utworzył swoje  królestwo tworząc równowagę dobro i zło. Ci aniołowie którzy nie chcieli się podjąć z żadnej ze stroń ani dobrej, ani złej zostali zrzuceni na ziemię. Pozbawiono ich nie tylko mocy, ale także i skrzydeł.
-Więc upadłe anioły są na ziemi i nic nikomu nie przeszkadzając żyją sobie w ukryciu wtapiając się w ludzi?- Zapytałem gdyż takie właśnie wnioski przyszły mi do głowy po tych objaśnieniach Jozue.
-Nie do końca tak jest wygnańcy zaczęli coś kombinować. Podejrzewamy, że Anioł Śmierci kombinuje coś z nimi i razem zjednoczą siły, aby zemścić się na ludziach. Prawdopodobnie teraz będą chcieli przywrócić moc Anioła i zniszczyć potomków Adama i Ewy…
-Co oznacza że…- przerwałem mu na chwilę domyślając się co tak naprawdę chce mi przekazać Jozue.
-Dokładnie tak….
Czym prędzej wróciłem do Sakury. Czułem, że coś jest nie tak. Z łazienki dobiegały różne dziwne odgłosy. Szybko pobiegłem w tamtym kierunku i otworzyłem drzwi. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Czym prędzej do niej podbiegłem.

Sakura

Gdy już książka przyprawiała mnie o zawroty głowy postanowiłam trochę przemyśleć parę spraw, a do tego postanowiłam wykorzystać gorącą wodę. Napuściłam maximum wody która była idealna do rozmyślenia. Wrzuciłam do wanny kulkę musującą o zapachu lawendy i zaczęłam się rozbierać. Ustałam przed dużym lustrem w samej bieliźnie. Może i byłam szczupła, jednak nienaturalnie blada i o nienaturalnych różowych włosach, co tworzyło ze mnie dziwadło. Straszne dziwadło. Zanurzyłam się w ciepłej wodzie i patrzyła na sufit łazienki z pod wody trzymając głowę tuż przy dnie. Nogi uniosłam wysoko robiąc sobie jeszcze więcej miejsca i powoli wypuszczałam powietrze z ust tworząc małe bąbelki które rwały się na powierzchnię wody i znikały. Uśmiechnęłam się lekko i czując nie odporną potrzebę zaczerpnięcia świeżego powietrza powoli wynurzałam się z pod wody. Widząc już coraz jaśniejsze światło szybciej podciągnęłam się aby wydostać się z głębin wanny. Włosy  falowały w nieodgadnionym ruchy cieczy. Pod wodą wydawały się takie miękkie i delikatne. Nie zamykając oczy wynurzyłam się z wanny i zaczerpnęłam powietrza. Uniosłam jedną rękę ku górze przez co stróżki błękitnego ,,zasobu” spłynęły mi wzdłuż nadgarstka kończąc swoją drogę na łokciu po czym znów wpadały do wanny.  Postanowiłam znów się zanurzyć i popatrzeć na świat z pod powierzchni wody. Chciałam jeszcze raz dotknąć swoich miękkich włosów które rozsypały się i falowały na samej głębi ,,mebla”. Nabierając w płuca jak najwięcej powietrza znów zanurzyłam się w tą głębię. Jednak z prawej strony usłyszałam szelest. Nie mogłam  już powstrzymać zanurzania więc opadłam na dno i odepchnęłam się, aby znów unieść się ku górze, jednak poczułam czyjeś ręce na swoich barkach i  mocne przyciśnięcie do dna wanny. Rozszerzyłam szeroko oczy przez co nad sobą ujrzałam postać w kominiarce i jego ręce które zanurzały mnie w głąb wody. Przestraszona tym że kończy mi się powietrze walczyłam. Szamotała się i wyrywałam jak najmocniej umiałam. Woda wylewała się poza krawędzi mebla łazienkowego pozostając na podłogowych płytkach. Starałam się ratować jednak oprawca nie ustępował, jedną ręką złapał mnie za szyję a drugą przytrzymywał mi nogi. Byłam tak przerażona że nie zwracałam uwagi na swoją nagość. Pomyślałam o mamie, jednak szybko ten plan odpadł gdyż nie mogła mi pomóc- wyjechała na delegację. Poczułam nieprzyjemny uścisk w płucach. Brakowało mi powietrza. Do tego jeszcze ręka trzymająca mnie za szyję. Próbowałam krzyknąć jednak tylko zakrztusiłam się wodą. Czując powolny uścisk w skroniach przestałam się szamotać i odpływałam. To mój koniec pomyślała. Zamknęłam oczy i powoli oddalałam się od światła. Ostatnie co widziałam to rozmazaną sylwetkę.

Itachi
Szybko zanurzyłem swoje ręce w głąb wody i chwytając ją pod pachami wyciągnąłem na powierzchnię. Szybko zmieniłem układ rąk i teraz jedna powędrowała pod jej plecy, a druga pod kolana. Jednym ruchem uniosłem jej ciało do góry i ułożyłem na płytkach. Przysunąłem ucho do jej ust i zatykając nozdrza sprawdziłem czy oddycha. Nie oddychała. Koncentrując się na reanimacji szybko złożyłem odpowiednio ręce i przyłożyłem do jej klatki piersiowej wcześniej ,,wdmuchując” jej dwa oddechy powietrza. Pierwszy raz dotknąłem ustami jej usta, jednak to nie był czas na rozmyślanie jak musi naprawdę wspaniale całować z tymi malinowymi wargami. Po dwóch jakże długich minutach reanimacji otworzyła oczy a ja w tym czasie przewróciłem ją na bok żeby mogła wykrztusić wodę którą się zachłysnęła. Dziewczyna znów przewróciła się na plecy i spojrzała na mnie dużymi zielonymi oczami. Spojrzała na mnie. Widziałem w jej tęczówkach odbicie swojego ciała. Nie zniknąłem przez co teraz mnie widzi i do tego jeszcze w pełnej chwale. Za moimi plecami rozłożone były białe skrzydła. Przeniosła na nie swój wzrok. Byłą przerażona. Przerażona ponieważ niczego nie rozumiała. Nie widziała, że nie mogę zrobić jej krzywdy. Teraz pojąłem jeden fakt. Ona brała mnie za swojego oprawcę. Szybko wstała i podciągając nogi pod siebie i zerkając na mnie co chwilę swoimi przerażonymi oczami, zagryzła wargę. Była roztrzęsiona, jednak nie krzyczała. Skuliła się jeszcze bardziej i z emocji zemdlała. Chciałam do niej podbiec kiedy dostrzegłem na lustrze napis czerwoną szminką ,, NIE MYŚL ŻE JESTEŚ BEZPIECZNA” Chciałem do niej podejść lecz poczułem się słabo. Upadłem obok niej chwytając ją za dłoń. Ciemność wszędzie ciemność i nagle czyjś głos
-Itachi za złamanie przepisów i ukazanie się w pełnej chwale poniesiesz najbardziej srogą karę- powiedział głęboki głos. Lekko uchyliłem powieki i od razu je przymknąłem. Biało-żółte światło poraziło mnie w oczy. Powoli przyzwyczajając się do jasności uchyliłem powieki.
-Skazuję cię na piekło…- Moje oczy teraz prawie co nie wypadły z orbit. Piekło- bezgłośnie wyszeptały moje usta.
-Miłosierny panie okaż swoją łaskę i nie skazuj go za stracenie. Robił to pod wpływem impulsu- Powiedział głos obok mnie. Jozue  to był Jozue, a więc jestem w niebie, a dokładnie przechodzę sąd Boży za złamanie najbardziej ważnej reguły za którą ponosi się karę w postaci strącenia do piekła. Sakura co z Sakurą krzyczało moje serce, ale rozum podpowiadał, abym się nie odzywał. Spojrzałem na Boga, nazywanego przez anioły ,,Tronem”. Rozejrzałem się dookoła. Na krawędzi łąki pojawiło się krzesło w kolorze kości słoniowej. Krzesło zostało wykonane z nieziemskiej substancji, którą Itachi widziała już wcześniej - tego samego materiału, co srebrna laska ze spiralnym czubkiem, którą Tron trzymała w lewej dłoni. Uśmiech Tronu padał na anielice obok niego, sprawiając, że na ich skrzydłach pojawiły się tęczowe rozbłyski. Anielice nuciły razem w pełnej harmonii rozkoszy. Uwielbienie dla Tronu przychodziło naturalnie, do tego Itachi i inni aniołowie zostali stworzeni. Jakimś sposobem jednak nie mógł się poruszyć. Tron nie wydawał się rozczarowany ani zaskoczony.
-Ponieważ jestem łaskawy dla swoich dzieci nie przekreślę cię, jednak dam szansę gdyż ręczy za ciebie Jozue. Tron zakręcił laską w dłoniach, dolnym jej końcem tworząc wgłębienie w ziemi. Natychmiast wyrósł z niego pęd białych lilii i wspiął się po lasce. Tron jakby tego nie
zauważał, wpatrzył się niebieskimi oczyma w Itachiego, aż on również uniósł wzrok.
-Skazuję cię na wygnanie. Zostaniesz pozbawiony swoich skrzydeł i strącony na ziemię. To będzie twoja kara.
-A co z Sakurą. Szybko powiedziałem. Oblicze Tronu sprawiało wrażenie jak by intensywnie mi się przypatrywał.

-Wymażemy wam pamięć. Zapomnicie, że kiedykolwiek się widzieliście czy znaliście. Ty także zapomnisz, chyba, że sam wyrzekniesz się miłości. Czy tak zachowuje się Autorytet. Czy Autorytet zabiera wszystko nie dając w zamian tak naprawdę nic. Nie mogłem wyrzec się Sakury. Moje uczucie do niej było ponad wszystko. Nie musiałem odpowiadać tron znał moją odpowiedz.  Więcej już nic nie usłyszałem. Grupka Archaniołów podleciała do mnie i jedni chwytali go za ręce inni za łów, a jeszcze inni za skrzydła i nie bacząc na protesty moje, ani Jozue wyrwali mi skrzydła. Wrota niebios się uchyliły, a mnie wyrzucono w ich stronę. Spadałem przecinając kolejne linie chór. Nie czułem nic. Wiatr sprawił, że załzawiły mi się oczy. Przywołałem obraz Sakury jednak jej twarz oddalała się ode mnie po czym zniknęła. Zamknąłem i otworzyłem oczy. Widziałem z góry światła na ziemi. Miałem wrażenie, że ten upadek mnie zabije. Uroniłem łzy nad stratą skrzydeł i ukochanej. 


Od autorki: Trochę spóźniłam się z publikacją, ale to wyłącznie moja wina. Musiałam pozałatwiać kilka swoich spraw i cóż przyznam się zaczęłam się z KIMŚ spotykać ( Wow prawda) wątpiłam już, że kiedykolwiek spotkam chłopaka który nie będzie idiotą i popisywał się przed kumplami i wogóle (cóż takich dużych dzieci coraz więcej prawda drogie panie) Długo pozostawałam sama gdyż poprzedni chłopak mnie zdradził i po prostu byłam uczulona, jednak teraz znów jak by poczułam swobodę i takie coś czego nie umiem opisać, ale spokojnie to nie jest miłość. Jak na razie jesteśmy przyjaciółmi i po prostu spotykamy się na pizze, spacery i inne takie nie będę przynudzać. I tak jakoś mam dwa dni spóźnienia za co przepraszam i obiecuję poprawę ( mogę kłamać xD nigdy nic nie wiadomo) Inni by powiedzieli jak nie jesteś pewna nie obiecuj, jednak ja wam dam tą złudną nadzieję :) To by było na tyle kolejna notka ,,31.11.14" w tedy blog obchodzi miesięcznicę xD. Liczę na wasze szczere opinie i pozdrawiam, a i zaglądajcie do mnie zaglądajcie :) Papa 

2 komentarze:

  1. No siema, siema. Drobnymi krokami zaczynam nadrabiać Twojego bloga, czasami czytam tego Twojego drugiego, no ale że to ja, czasu ostatnio mam jakoś dziwnie mało - chyba każdemu takie dni się zdarzają - nie zawsze nadążam z czytaniem. Więc jeśli chodzi o o moją opinię.

    Jest kilka spraw na które powinnaś MOCNO, BARDZO MOCNO zwracać uwagę. na początek skupiaj się, aby nie mieszać osób i czasów. Niekiedy robisz z Itachiego mężczyznę, a niekiedy kobietę i to samo czasami odwalasz z Sakurą. Wiem nie jest łatwe pisanie w dwóch osobach, czasami łatwo się zagalopować, jednak u ciebie to występuje nazbyt CZĘSTO. Musisz nad tym popracować, bo to jedno z najłatwiejszych zadań pisania - pilnowanie czasów i osób. Nie wiem, czy przypadkiem nie byłoby ci łatwiej gdybyś pisała w trzeciej osobie, bo ja sama u siebie mam często problemy z pierwszą - niesamowicie ogranicza.

    Dobra dalej... Raz piszesz Kurt, a raz Hurt. Niby błąd mały, ale się zdecyduj. W końcu ty jesteś autorką i musisz wiedzieć, jak nazywają się twoi bohaterowie.

    Jeśli chodzi o całą fabułę. pomysł masz całkiem spoko, choć niekiedy coś mi się kojarzy z moją Agonią, ale to już zostawmy w spokoju. Nie długo przeczytam najnowszą notkę, pewnie też coś skomentuje.

    Twoja akcja nawet się toczy, nie zanudzasz zbyt długo, choć czasami karmisz nudnymi informacjami, ale ja to też u siebie robie. Grunt to poznać bohaterów, co nie? :)

    Co do twojego nowego związku, to nic tylko życzyć ci szczęścia. Pamiętaj, abyś nie pozwoliła sobie zbyt mocno w głowie namieszać, faceci to potrafią ^^ - wiem po sobie xD. Bądź sobą i nie zapominaj o tym co lubisz robić ;p

    Jeśli coś mi jeszcze wpadnie do głowy, to dam Ci znać w jakimś komentarzu. Także, no cóż... Weny? Chociaż tego, chyba ci nie brakuje, co nie? I sumienności. Skoro mówisz, że wyplujesz coś któregoś dnia, warto się tego trzymać ;p. Powodzenia! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje ci z całego serca

    OdpowiedzUsuń