Malo
zmartwień i agresji, żadnych stresów i depresji, dużo śmiechu i radości, wiele
seksu i miłości, ciepłych lóżek a nie pryczy na Święta i Nowy Rok Wam wszystkim
Kaczka J
Za mną stał wysoki
muskularny brunet. Na szpilkach sięgałam mu do brody, nie chciałam myśleć jak
bym wyglądała przy nim bez obcasów. Miał z dwa metry wysokości. Czarne oczy
wpatrywał się we mnie, a usta wykrzywione były w uśmiechu. Wyglądał na trochę
starszego ode mnie, jednak niewiele. Jak pierwszy raz na niego spojrzałam
wydawało mi się, że to Sasuke, jednak się pomyliłam. Dogłębniej mu się
przyglądając zauważyłam, że różnią się odrobine w rysach twarzy ten tu przede
mną wydawał się o parę lat starszy, a poza tym miał długie włosy związane z
tyłu w luźny kucyk i był delikatnie wyższy, a w jego spojrzeniu był jakiś
tajemniczy błysk, który wydawał się taki nieposkromniony. Dostrzegłam w jego
oczach również nutkę szaleństwa i niepokorności. Po plecach przeleciał mi zimny
dreszcz.
Nie znałam go przynajmniej
go sobie nie przypominała. Pamiętała bym jak by było inaczej. Trzymaną szklankę
z drinkiem w dłoni podniosłam do ust i upiłam małego łyka.
-Znamy się?- Zapytałam.
Dyskretnie rozejrzałam się po Sali, ale nigdzie nie widziałam Sasuke. Poczułam
lekki niepokój. Na pewno mnie tu nie zostawił. Nie było by szans. Nie zrobił by
mi tego. Swój wzrok znów zwróciłam ku nieznajomemu który przemówił.
-Nie, niestety nie miałem jeszcze
przyjemności się poznać, jednak chciał bym to zmienić.- Chłopak posłał mi
zniewalając uśmiech. Białe zęby przebiły się przez taflę gładkich i jędrnych
malinowych ust. Ja również się uśmiechnęłam, ale nie tak szeroko. Posłałam mu
lekki uśmiech który świadczył o moim zakłopotaniu. Nie wiem czemu ale ten gest
z jego strony wydał mi się taki strasznie sztuczny. Może jego uśmiech
błyszczał, jednak oczy były przygasłe.
-Wiesz nie jestem tu sama
ja…
-Więc z kim jesteś. Impreza
dobiega końca wszyscy wychodzą, a ja nie widzę, żeby ktoś się tobą interesuje.
Więc może przyjmiesz moją bezinteresowną pomoc.
-Ja tu jestem z Sasuke…
-Sasuke powiadasz. Widziałem
go jakieś pięć minut temu z jakąś blondynką jak wsiadał na parkingu do jakiegoś
samochodu.
To był dla mnie szok. A
jednak zostawił mnie samą. Ta impreza- wiedziałam, że od początku to był wielki
błąd. Przerażało teraz mnie to wszystko. Alkohol jeszcze lekko szumiał w mojej
głowie, ale ja uporczywie starałam się coś wymyślić. Rozejrzałam się po Sali.
Chciałam dostrzec jakieś znajome twarze, jednak już niewiele osób zostało,
których kompletnie nie znała. Odłożyłam drinka na stoliku obok i potarłam swoje
skronie. Nieznajomy chłopak wciąż koło mnie stał jak by wyczekiwał mojej
odpowiedzi. Wzrok miał utkwiony we mnie, jak by nie istniała żadna rzecz inna na
tym świecie. Na próżno szukałam innych rozwiązań. Westchnęłam przeciągle.
-Dobrze skorzystam z twojej
pomocy.- Chłopak najwyraźniej ucieszył się z mojej odpowiedzi. Uśmiechnął się
ku mnie i wysunął swoje ramie które ja przyjęłam ujmując je delikatnie. Dopiero
teraz zwróciłam uwagę na jego wygląd. Na sobie miał czarną skurzaną dopasowaną
kurtkę, pod nią biały T-shirt i do tego czarne spodnie jeans. Wyglądał jak
bohater jakiegoś Sens Fiction. Jednak bardziej pasował do czarnych charakterów.
-Więc może lepiej się
poznajmy?- Zatrzymał się i opuścił swoje ramie zrywając przy tym nasz minimalny
kontakt cielesny. Gdy się odsunął poczułam chłód i zapragnęłam, aby zbliżył się
ponownie i ogrzał mnie swoim ciałem.
-Jestem Itachi- wyciągnął ku
mnie dłoń.
-Sakura- odrzekłam, również
wyciągając dłoń, aby uścisnęła jego, jednak on wogóle uczynił coś innego.
Chwycił moją dłoń i odwracając wierzchem ku górze zbliżył ją do swoich ust i
ucałował. Gentelman przeszło mi przez myśl.
Dostaliśmy się na prawie już
pusty parking i pozwoliłam się mu prowadzić. Jakie moje zdziwienie było kiedy zatrzymaliśmy się przed najnowszym Mercedesem.
-Bez gwiazdy nie ma jazdy-
powiedziałam nim zdążyłam pomyśleć.
Szybko przyłożyłam sobie dłoń do ust w geście milczenia i cofnięcia słów które
wypowiedziałam, które mogły jednak w jakiś sposób dotknąć chłopaka. Jednak on
jedynie lekko się uśmiechnął i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam
posłusznie, a za mną zatrzasnęły się drzwi.
Po chwili Itachi usiadł na
miejscu kierowcy. Poinformowałam go o moim miejscu zamieszkania i zgodnie z
jego obietnicą odwiózł mnie do domu. Wysiadłam pośpiesznie z auta i rzuciłam mu
szybkie cześć. Jednak zatrzymały mnie jego słowa.
-Może się jeszcze kiedyś
spotkamy? Jak byś oczywiście chciała?- Odwróciłam się powoli ku niemu i
powiedziałam
-Jasne- tylko wyłącznie z
grzeczności.
-Zadzwonię jutro dobranoc.
Idź do domu poczekam aż wejdziesz do środka.- Więcej już nic do niego nie powiedziałam.
Pośpiesznym krokiem zmierzałam ku drzwiom wejściowym i wpadłam do środka jak
burza niemal trzaskając drzwiami. Nie chciałam obudzić mamy. Dzisiaj wróciła z
tej swojej delegacji. Usłyszałam ryk silnika i najprawdopodobniej brunet
odjechał z pod mojego domu. Odetchnęłam z ulgą. Nie miałam nic do niego jednak
jak na moje oko był dziwny. Zaśmiałam się do siebie na te stwierdzenie. Dziwny
Sakura naprawdę kto tu jest dziwny. Skierowałam swoje kroki ku swojemu
pokojowi. Zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i rzuciłam się na moje łóżko
ukrywając twarz w poduszce. W pokoju było zimno prawdopodobnie przez otwarte
okno. Jednak nie miałam już siły by wstawać i je zamykać.
Przeklęty Sasuke to ostanie
co pomyślałam za nim pochłonęły mnie sny.
-Więc czego się
dowiedziałeś?- Zapytał patrząc przez wielkie okno apartamentowca. Westchnął
kiedy przez otwarte okno wleciał wiatr i lekko poruszył jego włosy w taniec.
-A więc poszukałem tu i tam
i dowiedziałem się, że do tej pory nie mieliśmy szans powodzenia. Otóż nie
wystarczy nam krew żeńskiego pokolenia twojego wesala. Potrzeba nam zdobyć Dary
Anioła. Usłyszałam opowieść o tym jak aby zachować równowagę anioł Izachiasz przekazał śmiertelnikowi trzy dary. Miecz-
Lustro i –Kielich. Miały one zapewnić równość ludzi z innymi istotami takimi
jak nieśmiertelni czarownicy, neofilim, wampirami, nimfami i tak dalej. Żeby rytuał
miał powodzenie musisz zdobyć je wszystkie plus do tego krew dziecka każdego
gatunku, nie tylko czarodziejska.
-Więc czemu do tej pory nie
mogłem dotrzeć do tych informacji?
-Księga którą posiadasz jest
mało szczegółowa. Autor nie zagłębiał się w opisywanie żadnych rytuałów, raczej
zawiera dziedzictwa. Musimy zdobyć Białą Księgę.
-Gdzie ją mogę znaleźć?
-Posiada ją potężny
czarownik zwany Agram. Sto lat temu ukrył ją gdzieś i jak do tej pory pilnuje,
aby nie wpadła w niepowołane ręce.
Czarno-włosy odwrócił się do
obłoku za sobą. Unosił się swobodnie nad dywanem w białe paski. Dawno już
niemodnym. Nie widać było jego twarzy, ale można było rozpoznać ludzki kształt.
-Dobrze się spisałeś, a
teraz wyjdź mam jeszcze jedno spotkanie.
Postaraj się zebrać trochę przydatnych informacji o miejscu gdzie mogę znaleźć te
dary Anioła. Najpierw zajmiemy się nimi, a potem tą Białą Księgą.
-A co z różowo-włosą? Jak mam jej wytłumaczyć czemu
ją zostawiłem samą?
-Nie wiem wymyśl coś jesteś
w tym dobry.
Obłok rozpłynął się w
powietrzu i już po chwili go nie było. Czarno-włosy mężczyzna zmarszczył lekko
brwi i spojrzał na zegarek, po chwili rozległo się ciche pukanie. Do
pomieszczenia weszła granatowo-włosa dziewczyna.
-Więc przemyślałaś moją
ofertę i się zgadzasz skoro tutaj jesteś, jak byś odmówiła nie stawiała byś się
osobiście.
-Tak jestem gotowa przyjąć
twoją propozycję.
-Dobrze więc jutro rano
zobaczysz ją pod szkołą. Od tej pory będziesz z nią w klasie. Miej na nią oko.
-Dobrze.