Byłem sfrustrowany tym co dopiero miało miejsce. Jezu jak ten
Kurt to zrobił, wiedział praktycznie wszystko o moim Aniele. To wydaje mi się,
aż nazbyt przeraźliwe i daje mi powód, abym bardziej skupił się na Sakurze i
jeszcze więcej starał się zauważyć, oraz przewidywać niebezpieczeństwa.
Zastanawiał mnie ten Kurt skąd on mógł wiedzieć tyle o mojej dziewczynie,
praktycznie wszystko, to czego nie można było dowiedzieć się od innych, nawet
szkoły jakie obrała sobie za przyszłościowe nie były dla niego tajemnicą. Czy
on może mieć coś wspólnego z tym przeklętym lustrem. Pojawił się tak dalej,
jest blisko Sakury i cały czas się w nią wgapiał. Do tego jeszcze zapisał jej
swój numer telefonu. Moja dziewczyna nie zadzwoni do niego jestem pewien, jest
zbyt nieśmiała. Po tym jak wróciliśmy do domu postanowiłem odwiedzić Jozue i
wypytać go jeszcze o parę spraw. Muszę wiedzieć więcej jak chcę ją ochronić, a
muszę to zrobić, nie mogę jej stracić. Upewniając się parokrotnie, że wokół
domu różowo-włosej nie kręci się nikt podejrzany i że w domu równie jak w około
jest bezpiecznie zerkając ostatni raz w stronę mojego Anioła. Leżała na łóżku z
lekko podkulonymi nogami. Włosy rozsypały jej się na poduszce, a jej wzrok
śledził tekst książki, którą trzymała w dłoni. Miałem nadzieje, że podczas tych
paru minut jej się nic nie stanie, nie chciałem zostawiać jej samej, ale
musiałem. Tu chodziło o jej bezpieczeństwo. Wychodząc przez otwarte okno
ostatni raz zerknąłem na Sakurę i moje skrzydła poderwały się do lotu.
Szybowałem jak najszybciej mogłem. Fakt, że zostawiłem moją podopieczną samą w
domu jeszcze bardziej mnie popędzał. Będąc już u schyłku wrót zwolniłem
delikatnie. Z daleka widział już Jozue który czekał na niego. Zaleta
Archaniołów- wiedzieli wszystko o wszystkich.
-Witaj Jozue. Mam do ciebie parę pytań.- Zanim dokończyłem
wypowiedz, za nim zdążyłem zadań jakiekolwiek pytanie on szybko wyprzedził moje wszelkie myśli.
-Jak wiesz jest parę rodzaju aniołów. – Księga Hilipsa-
zakazana księga, opisuje naturę aniołów. Przedstawia trzy grupy. - Wskazała na
Caravaggia. - Pierwsza to malakhim - Posłańcy. Przewodzi im Gabriel i są
najbardziej znaną formą bytu nieziemskiego, ale istnieją jeszcze dwie inne
grupy. Każda ma swą rolę w doświadczaniu ludzkości. – Itachi spojrzał na grupę
aniołów która przebywała niedaleko nich. Jozue widząc ich również lekko ściszył
głos.
- Czy kiedykolwiek słyszałeś o islamskim szatanie? O Iblisie?-
Itachi przeżył szok. Przecież to nie realne, są aniołami Boga nie mogą wierzyć
w nic innego jak w jak w ich stwórcę. Przez cały czas aniołowie wpajali mu o
chrześcijaństwie, a teraz Jozue pyta go o jakąś muzułmańską przeszłość? Słyszał
od matki setki opowiadań, choć niewiele zapamiętał za czasów swojego życia..
Tylko kilka głęboko zapadło w jego
serce.
- Kiedy Bóg stworzył Adama, poprosił, aby wszystkie anioły
pokłoniły się przed pierwszym śmiertelnikiem. Szatan, koraniczny Iblis,
odmówił. Powiedział, że może pokłonić się tylko Bogu.
– Bardzo dobrze.- pochwalił go Jozue za swoje wspominki które
przekazała mu jego matka- Szatan okazał Bogu jednocześnie nieposłuszeństwo i
lojalność. Dostał rolę kuszenia śmiertelników, testowania ich. Szatan odszedł,
zabierając ze sobą te anioły, które, podobnie jak on, sądziły, że ludzkości nie
należy się specjalny status - pierwszych pomiędzy stworzeniami Boga. Te anioły
stały się diabłami.
-trzecią grupą są upadli aniołowie. Podczas selekcji w niebie
anioły mogły się wypowiedzieć po stronie Boga lub Szatana który to utworzył
swoje królestwo tworząc równowagę dobro
i zło. Ci aniołowie którzy nie chcieli się podjąć z żadnej ze stroń ani dobrej,
ani złej zostali zrzuceni na ziemię. Pozbawiono ich nie tylko mocy, ale także i
skrzydeł.
-Więc upadłe anioły są na ziemi i nic nikomu nie
przeszkadzając żyją sobie w ukryciu wtapiając się w ludzi?- Zapytałem gdyż
takie właśnie wnioski przyszły mi do głowy po tych objaśnieniach Jozue.
-Nie do końca tak jest wygnańcy zaczęli coś kombinować.
Podejrzewamy, że Anioł Śmierci kombinuje coś z nimi i razem zjednoczą siły, aby
zemścić się na ludziach. Prawdopodobnie teraz będą chcieli przywrócić moc
Anioła i zniszczyć potomków Adama i Ewy…
-Co oznacza że…- przerwałem mu na chwilę domyślając się co
tak naprawdę chce mi przekazać Jozue.
-Dokładnie tak….
Czym prędzej wróciłem do Sakury. Czułem, że coś jest nie tak.
Z łazienki dobiegały różne dziwne odgłosy. Szybko pobiegłem w tamtym kierunku i
otworzyłem drzwi. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Czym prędzej do niej
podbiegłem.
Sakura
Gdy już książka przyprawiała mnie o zawroty głowy
postanowiłam trochę przemyśleć parę spraw, a do tego postanowiłam wykorzystać
gorącą wodę. Napuściłam maximum wody która była idealna do rozmyślenia.
Wrzuciłam do wanny kulkę musującą o zapachu lawendy i zaczęłam się rozbierać.
Ustałam przed dużym lustrem w samej bieliźnie. Może i byłam szczupła, jednak
nienaturalnie blada i o nienaturalnych różowych włosach, co tworzyło ze mnie
dziwadło. Straszne dziwadło. Zanurzyłam się w ciepłej wodzie i patrzyła na
sufit łazienki z pod wody trzymając głowę tuż przy dnie. Nogi uniosłam wysoko
robiąc sobie jeszcze więcej miejsca i powoli wypuszczałam powietrze z ust
tworząc małe bąbelki które rwały się na powierzchnię wody i znikały. Uśmiechnęłam
się lekko i czując nie odporną potrzebę zaczerpnięcia świeżego powietrza powoli
wynurzałam się z pod wody. Widząc już coraz jaśniejsze światło szybciej
podciągnęłam się aby wydostać się z głębin wanny. Włosy falowały w nieodgadnionym ruchy cieczy. Pod
wodą wydawały się takie miękkie i delikatne. Nie zamykając oczy wynurzyłam się
z wanny i zaczerpnęłam powietrza. Uniosłam jedną rękę ku górze przez co stróżki
błękitnego ,,zasobu” spłynęły mi wzdłuż nadgarstka kończąc swoją drogę na
łokciu po czym znów wpadały do wanny. Postanowiłam znów się zanurzyć i popatrzeć na
świat z pod powierzchni wody. Chciałam jeszcze raz dotknąć swoich miękkich włosów
które rozsypały się i falowały na samej głębi ,,mebla”. Nabierając w płuca jak
najwięcej powietrza znów zanurzyłam się w tą głębię. Jednak z prawej strony
usłyszałam szelest. Nie mogłam już
powstrzymać zanurzania więc opadłam na dno i odepchnęłam się, aby znów unieść
się ku górze, jednak poczułam czyjeś ręce na swoich barkach i mocne przyciśnięcie do dna wanny. Rozszerzyłam
szeroko oczy przez co nad sobą ujrzałam postać w kominiarce i jego ręce które
zanurzały mnie w głąb wody. Przestraszona tym że kończy mi się powietrze
walczyłam. Szamotała się i wyrywałam jak najmocniej umiałam. Woda wylewała się
poza krawędzi mebla łazienkowego pozostając na podłogowych płytkach. Starałam
się ratować jednak oprawca nie ustępował, jedną ręką złapał mnie za szyję a
drugą przytrzymywał mi nogi. Byłam tak przerażona że nie zwracałam uwagi na
swoją nagość. Pomyślałam o mamie, jednak szybko ten plan odpadł gdyż nie mogła
mi pomóc- wyjechała na delegację. Poczułam nieprzyjemny uścisk w płucach.
Brakowało mi powietrza. Do tego jeszcze ręka trzymająca mnie za szyję. Próbowałam
krzyknąć jednak tylko zakrztusiłam się wodą. Czując powolny uścisk w skroniach przestałam
się szamotać i odpływałam. To mój koniec pomyślała. Zamknęłam oczy i powoli
oddalałam się od światła. Ostatnie co widziałam to rozmazaną sylwetkę.
Itachi
Szybko zanurzyłem swoje ręce w głąb wody i chwytając ją pod
pachami wyciągnąłem na powierzchnię. Szybko zmieniłem układ rąk i teraz jedna
powędrowała pod jej plecy, a druga pod kolana. Jednym ruchem uniosłem jej ciało
do góry i ułożyłem na płytkach. Przysunąłem ucho do jej ust i zatykając nozdrza
sprawdziłem czy oddycha. Nie oddychała. Koncentrując się na reanimacji szybko złożyłem
odpowiednio ręce i przyłożyłem do jej klatki piersiowej wcześniej ,,wdmuchując”
jej dwa oddechy powietrza. Pierwszy raz dotknąłem ustami jej usta, jednak to
nie był czas na rozmyślanie jak musi naprawdę wspaniale całować z tymi malinowymi
wargami. Po dwóch jakże długich minutach reanimacji otworzyła oczy a ja w tym
czasie przewróciłem ją na bok żeby mogła wykrztusić wodę którą się zachłysnęła.
Dziewczyna znów przewróciła się na plecy i spojrzała na mnie dużymi zielonymi oczami.
Spojrzała na mnie. Widziałem w jej tęczówkach odbicie swojego ciała. Nie
zniknąłem przez co teraz mnie widzi i do tego jeszcze w pełnej chwale. Za moimi
plecami rozłożone były białe skrzydła. Przeniosła na nie swój wzrok. Byłą przerażona.
Przerażona ponieważ niczego nie rozumiała. Nie widziała, że nie mogę zrobić jej
krzywdy. Teraz pojąłem jeden fakt. Ona brała mnie za swojego oprawcę. Szybko
wstała i podciągając nogi pod siebie i zerkając na mnie co chwilę swoimi
przerażonymi oczami, zagryzła wargę. Była roztrzęsiona, jednak nie krzyczała.
Skuliła się jeszcze bardziej i z emocji zemdlała. Chciałam do niej podbiec
kiedy dostrzegłem na lustrze napis czerwoną szminką ,, NIE MYŚL ŻE JESTEŚ
BEZPIECZNA” Chciałem do niej podejść lecz poczułem się słabo. Upadłem obok niej
chwytając ją za dłoń. Ciemność wszędzie ciemność i nagle czyjś głos
-Itachi za złamanie przepisów i ukazanie się w pełnej chwale
poniesiesz najbardziej srogą karę- powiedział głęboki głos. Lekko uchyliłem
powieki i od razu je przymknąłem. Biało-żółte światło poraziło mnie w oczy.
Powoli przyzwyczajając się do jasności uchyliłem powieki.
-Skazuję cię na piekło…- Moje oczy teraz prawie co nie
wypadły z orbit. Piekło- bezgłośnie wyszeptały moje usta.
-Miłosierny panie okaż swoją łaskę i nie skazuj go za
stracenie. Robił to pod wpływem impulsu- Powiedział głos obok mnie. Jozue to był Jozue, a więc jestem w niebie, a
dokładnie przechodzę sąd Boży za złamanie najbardziej ważnej reguły za którą
ponosi się karę w postaci strącenia do piekła. Sakura co z Sakurą krzyczało
moje serce, ale rozum podpowiadał, abym się nie odzywał. Spojrzałem na Boga,
nazywanego przez anioły ,,Tronem”. Rozejrzałem się dookoła. Na krawędzi łąki
pojawiło się krzesło w kolorze kości słoniowej. Krzesło zostało wykonane z
nieziemskiej substancji, którą Itachi widziała już wcześniej - tego samego
materiału, co srebrna laska ze spiralnym czubkiem, którą Tron trzymała w lewej
dłoni. Uśmiech Tronu padał na anielice obok niego, sprawiając, że na ich
skrzydłach pojawiły się tęczowe rozbłyski. Anielice nuciły razem w pełnej
harmonii rozkoszy. Uwielbienie
dla Tronu przychodziło naturalnie, do tego Itachi i inni aniołowie zostali
stworzeni. Jakimś sposobem jednak nie mógł się poruszyć. Tron nie wydawał się
rozczarowany ani zaskoczony.
-Ponieważ jestem łaskawy dla swoich dzieci nie przekreślę
cię, jednak dam szansę gdyż ręczy za ciebie Jozue. Tron zakręcił laską w
dłoniach, dolnym jej końcem tworząc wgłębienie w ziemi. Natychmiast wyrósł z
niego pęd białych lilii i wspiął się po lasce. Tron jakby tego nie
zauważał, wpatrzył się niebieskimi oczyma w Itachiego, aż on
również uniósł wzrok.
-Skazuję cię na wygnanie. Zostaniesz pozbawiony swoich
skrzydeł i strącony na ziemię. To będzie twoja kara.
-A co z Sakurą. Szybko powiedziałem. Oblicze Tronu sprawiało
wrażenie jak by intensywnie mi się przypatrywał.
-Wymażemy wam pamięć. Zapomnicie, że kiedykolwiek się
widzieliście czy znaliście. Ty także zapomnisz, chyba, że sam wyrzekniesz się
miłości. Czy tak zachowuje się Autorytet. Czy Autorytet zabiera wszystko nie
dając w zamian tak naprawdę nic. Nie mogłem wyrzec się Sakury. Moje uczucie do
niej było ponad wszystko. Nie musiałem odpowiadać tron znał moją odpowiedz. Więcej już nic nie usłyszałem. Grupka
Archaniołów podleciała do mnie i jedni chwytali go za ręce inni za łów, a
jeszcze inni za skrzydła i nie bacząc na protesty moje, ani Jozue wyrwali mi
skrzydła. Wrota niebios się uchyliły, a mnie wyrzucono w ich stronę. Spadałem
przecinając kolejne linie chór. Nie czułem nic. Wiatr sprawił, że załzawiły mi
się oczy. Przywołałem obraz Sakury jednak jej twarz oddalała się ode mnie po
czym zniknęła. Zamknąłem i otworzyłem oczy. Widziałem z góry światła na ziemi. Miałem
wrażenie, że ten upadek mnie zabije. Uroniłem łzy nad stratą skrzydeł i
ukochanej.
Od autorki: Trochę spóźniłam się z publikacją, ale to wyłącznie moja wina. Musiałam pozałatwiać kilka swoich spraw i cóż przyznam się zaczęłam się z KIMŚ spotykać ( Wow prawda) wątpiłam już, że kiedykolwiek spotkam chłopaka który nie będzie idiotą i popisywał się przed kumplami i wogóle (cóż takich dużych dzieci coraz więcej prawda drogie panie) Długo pozostawałam sama gdyż poprzedni chłopak mnie zdradził i po prostu byłam uczulona, jednak teraz znów jak by poczułam swobodę i takie coś czego nie umiem opisać, ale spokojnie to nie jest miłość. Jak na razie jesteśmy przyjaciółmi i po prostu spotykamy się na pizze, spacery i inne takie nie będę przynudzać. I tak jakoś mam dwa dni spóźnienia za co przepraszam i obiecuję poprawę ( mogę kłamać xD nigdy nic nie wiadomo) Inni by powiedzieli jak nie jesteś pewna nie obiecuj, jednak ja wam dam tą złudną nadzieję :) To by było na tyle kolejna notka ,,31.11.14" w tedy blog obchodzi miesięcznicę xD. Liczę na wasze szczere opinie i pozdrawiam, a i zaglądajcie do mnie zaglądajcie :) Papa